Sprawozdanie z realizacji projektu „Z kulturą młodzież górą" dofinansowanego ze środków Provident S.A.

 

Koniec października i listopad to miesiące, w których członkowie naszego koła zainteresowań „Z kulturą młodzież górą", mieli szanse na zapoznanie się z dwoma – jak się okazało – dobrymi wytworami współczesnej kinematografii oraz jednym bezbłędnym spektaklem teatralnym.31 października dwudziestu, z czterdziestu członków naszego koła, wybrało się do Nowogardzkiego Domu Kultury na film pt. „Miasto 44". Jest to film w reżyserii Jana Komasy powstały w 2014r., którego premiera miała miejsce 19 września Odpowiada historię młodego chłopaka Stefana Zawadzkiego (w tej roli Józef Pawłowski), który po śmierci ojca postanawia dołączyć do powstania warszawskiego. Wątek miłosny toczył się między Stefanem, a Kamą i Biedronką. Uważamy, że sceny miłosne były naciągane. Widać było, że aktorzy grają, a nie przeżywają tego naprawdę. Scenariusz może nie odbiegał od prawdy, ale był zbyt sztuczny. Wspominając o efektach specjalnych tego filmu, to okazało się, że nie wzbudziły one w nas zachwytu, tylko okazały się kompletną klapą, jak zresztą w każdym filmie fabularnym. Oczywiście podobał nam się scenariusz tego filmu, lecz naszym zdaniem nie został on odpowiednio zagrany, tak jak tego oczekiwaliśmy. W niektórych momentach potrafiła nam się zakręcić łezka w oku i potrafiliśmy wczuć się w rolę bohaterów, ale niekoniecznie widać było te uczucia w aktorach. Niektórzy z nas uważają, że film był niewypałem i naszym zdaniem reżyser postawił sobie za wysoko poprzeczkę. Najmniej podobała nam się scena, gdy z nieba nagle zaczęły spadać ludzkie wnętrzności z krwią, to była przesada. Rozumiemy, że reżyser chciał jak najbardziej przybliżyć nam czas wojny, ale w tej chwili grubo przesadził.
Podsumowując, film podobał nam się, a raczej jego scenariusz, ale efekty specjalne i bezuczuciowość aktorów już niekoniecznie.

7 listopada mieliśmy okazję oglądać spektakl teatralny „Szalone nożyczki", można nawet stwierdzić, że braliśmy w owym spektaklu udział. Na spektakl wybrało się całe nasze koło, czyli czterdzieści osób.
Spektakl „Szalone nożyczki", czyli amerykańska komedia współczesna, dla osób uwielbiających rozwiązywać trudne zagadki kryminalne z dużą dawką humoru. Akcja spektaklu rozgrywa się w salonie fryzjerskim, który należy do mężczyzny o imieniu Tonio, oraz do jego koleżanki Barbary. Salon jest wynajmowany, jego właścicielką jest mieszkająca piętro wyżej Izabela Czerny, która jednocześnie jest właścicielką całego budynku. Salon jest miejscem pełnym humoru, pozytywna atmosfera aż w nim kipi, właśnie dzięki temu posiada on liczną rzeszę klientów. W spektaklu następuje jednak diametralny zwrot akcji, dochodzi do morderstwa pani Czerny. Od tego momentu akcja zmienia się. Atmosfera w salonie nie jest już taka sielankowa. Zaczynają się podejrzenia, szepty. Do głosu dochodzi część kryminalna spektaklu. Pojawiają się potencjalni mordercy, czyli Tonio, Barbara, sprzedawca antyków - Edward Wurzel i żona polityka Helen Dąbek. Wraz w pojawieniem się podejrzanych spektakl daje możliwość publiczności na aktywne branie w nim udziału. Uważamy, że właśnie ten moment jest przełomowy i właśnie dlatego „Szalone nożyczki" cieszą się tak wielką popularnością. Widz może brać udział we wszystkich kluczowych momentach, udziela się czynnie w śledztwie, tworząc sytuację, w której tak naprawdę to od niego zależy kto zostanie osądzony za morderstwo. Spektakl tworzy się na naszych oczach. Jest żywym tworem, do którego formowania możemy się przyczynić. Dodatkowym atutem jest to, że obsada idealnie wpasowuje się w klimat komediodramatu. Uważamy, że każda z postaci jest wielce wiarygodna. Każdy z aktorów wsadził całe serce i zaangażowanie w powstanie spektaklu i jest to widoczne. Na scenie zobaczyć możemy Jacka Łuczaka w roli Tonia, Lucynę Malec jako Barbarę, w postać Heleny Dąbek, czyli bardzo specyficznej postaci wcieliła się Ewa Wentel. Kolejnym z podejrzanych, czyli Edwardem jest Maciej Kujawski, który zagrał wręcz fenomenalnie.
Podsumowując stwierdzamy, iż spektakl „Szalone nożyczki" cieszy się swoją wielką popularnością nie bez przyczyny. Czas, jaki udało nam się spędzić podczas tego spektaklu był pełen pozytywnych emocji. Uważamy, że zarówno sam scenariusz jak i aktorzy idealnie wprowadzają nas w świat zarówno komedii jak i kryminału. Z czystym sumieniem możemy polecić „Szalone nożyczki" wszystkim.

Naszym ostatnim spotkaniem z kulturą w miesiącu listopadzie, było uczestnictwo w projekcji filmu „Bogowie", które miało miejsce 17 listopada. Cieszyć oczy, bardzo dobrym filmem mogła połowa z nas, dwadzieścia osób miało okazję zapoznać się z jednym z lepszych filmów, które ostatnio udało się stworzyć w Polsce.
Film „Bogowie" w reżyserii Łukasza Palkowskiego, jest na pewno filmem mocnym, który przejdzie do historii. Wydarzenia, jakie mają miejsce w filmie dotyczą zaledwie krótkiego okresu trzech lat, jednak ich znaczenie jest tak wielkie, że film staje się po prostu bardzo dobry. Niestety nikt z nas nie miał możliwości przeżywać wydarzeń, które opisane są w filmie w czasie rzeczywistym, pamiętajmy że czas ten przypada na lata 1983-1986, tak więc nasze pokolenie informacje o walecznym i pełnym determinacji profesorze Relidze, mogło uzyskiwać od osób starszych. Film więc jest dla nas dość ważny, mamy bowiem okazję zobaczyć jak tak naprawdę doszło do pierwszego w Polsce przeszczepu serca oraz jak wielką determinacją potrafi wykazać się człowiek. Kluczową rolę w filmie odegrało obsadzenie w roli profesora Religii, Tomasza Kota, uważamy, że ten wybór był bardzo dobry. Tomasz Kot, znany ze swojego kunsztu aktorskiego, tak poprowadził postać profesora, że według nas odzwierciedla on idealnie zarówno jego usposobienie, zachowanie czy sposób wypowiedzi. Postać, jaką stworzył Kot możemy porównywać z archiwalnym nagraniami czy zdjęciami i uważamy, że spisał się w tej roli idealnie. Film jest dość trudny, nie należy do grona filmów, które ogląda się lekko, przyjemnie i wychodzi się z sali kinowej bez żadnych większych przeżyć. Palkowski postarał się o to, aby zarówno młody widz, który może po raz pierwszy zapoznaje się z tą historią, oraz widz starszy, doskonale pamiętający działalność profesora Religii obejrzał film z pełnym skupieniem, masą emocji i podziwem. Doceniamy również to, że postać profesora miała też swojego rodzaju skazę, reżyser nie zdecydował się na pokazywanie głównego bohatera tylko w dobrym świetlne. Przedstawił cały zarys jego osoby. Dzięki temu postać grana przez Tomasz Kota, jest w stu procentach wiarygodna. Nie został stworzony kolejny obraz idealnego bohatera, czyniącego tylko i wyłącznie dobro, oraz żyjącego według nieistniejących zasad, bez żadnej skazy. Religa jest ludzki i właśnie to idealnie odzwierciedlił Kot.
Podsumowując, film „Bogowie" nie należy do łatwego w odbiorze kina. Nie wszystkim z nas się spodobał. Każdy mógł spojrzeć na niego inaczej. Jednak jedno, czego możemy pogratulować reżyserowi to idealne obsadzenie postaci oraz nie stworzenie kolejnego idealnego bohatera. Profesor Religa zasłużył na miano bohatera, ale ludzkiego, takiego, który dążył do swoich celów jednocześnie zachowują obraz prawdziwego buntowniczego i popełniającego błędy człowieka.

Członkowie koła zainteresowań - „Z kulturą młodzież górą"